Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

sobota, 6 października 2012

Wygibasy Malucha

Wydaje mi się, że z Mężem jesteśmy oboje w czepku urodzeni.
Udało nam się dostać do rehabilitantów, którzy oprócz wiedzy, którą posiadają, mają też coś co ujęło Żuka. Potrafią z nią pracować i zmusić ją, aby wykonywała to co oni chcą. Tworzą zgraną grupę.

W drugim miesiącu życia Żuk rozpoczął "randki" z Panem Pawłem, spotykamy się z nim kilka razy w tygodniu. Jest naszym "Guru" i Dobrym Duchem. Żuk lubi do Niego jeździć, poznaje miejsce, wie co się będzie działo i jak może manipulować Panem Pawłem :) Jest dowodzącym jeśli chodzi o ćwiczenia! Na bazie, którą Pan Paweł stworzył u Żuka, pracuje reszta rehabilitantów.
Do Pana Pawła dołączyła na OREWie Pani Marta, logopeda. Uczy nas jak masować Żukowi buzię, jak ją karmić, jakie ćwiczenia wykonywać poprzez zabawę. Powoli powoli Maluch uczył się czynności, które Pani Marta nam przekazywała. 
Do tej dwójki na OREWie dołączyła Pani Emilka (psycholog) :) Hania "spełnia" każde polecenie Pani Emilki i mają przy tym niezłą zabawę, choć w domu nie chce tego powtórzyć za żadne skarby!



W kolejnych miesiącach życia Hani, trafiliśmy do Pani Agnieszki, ze względu na brak poprawnych wyników badań słuchu dziecka. A Pani Agnieszka, nasz drugi Dobry Duch, nie tylko zajęła się Żukiem od strony słuchu, ale również od strony buzi, ćwiczeń podobnych do SI. Podpowiedziała nam wiele rzeczy. To ona zmobilizowała nas do działania poza bieganiem po lekarzach, zainteresowała nas fundacją, zdobyciem orzeczenia o niepełnosprawności.
Zabroniła kupować aparat słuchu, skierowała nas do innego ośrodka, gdzie sprawdzą słuch Hani w trybie szybkim i zaopiekują się nami. Podała namiary na osobę, która poprzez masaż wpłynie na mniejsze ślinienie się Żuka. Skierował nas do ortodonty, aby sprawdzić buzię i zgryz.
Stara się podpowiadać nam zabawy, które pomogą Żukowi funkcjonować w przyszłości.
Niestety rzadko możemy jeździć do Niej ze względu na pracę, Żukowi przeważnie towarzyszy Babcia B i Dziadek K.

 Vojta - postrach wśród dzieci. Długo nie mogłam się do tej metody przekonać. Zaczęliśmy zajęcia i Żuk przez dwa miesiące płakała jak byliśmy u jakiegokolwiek lekarza i musiała być rozebrana. Cóż to był za wrzask! Pani Joasia na pierwszych zajęciach dość mocno nami wstrząsnęła. Nie powiem, że ją polubiliśmy wtedy.  Jej zdaniem dopiero po ok 8 tygodniach ćwiczeń może cokolwiek powiedzieć o Żuku. Zacisnęliśmy zęby i wzięliśmy się do pracy.
Sukces, Żuk robiła postępy, a Pani Joasia zyskała naszą przychylność. Maluch nadal płacze na zajęciach w niebogłosy, ale jak tylko je skończymy śmieje się z Panią Joasią w głos. Wiemy, że ten płacz to oznaka, że komuś się nie chce ćwiczyć i tyle. Widzimy efekty, choć o zgrozo, nie ćwiczymy tak często jak powinniśmy. Pani Joasia też podpowiada nam co moglibyśmy jeszcze zrobić.
Masaż chiński vel Chińczyk
Pan Maciek to osoba, przed którą Żuk najwięcej się popisuje.
Spotkania wyglądają na niewinne. Pan Maciek masuje dziecko od stóp do głowy i to wygląda na takie delikatne "muśnięcie" rękoma, a w rzeczywistości Żuk pracuje ze zdwojoną siłą i wraca dość zmęczona. Poszliśmy do Pana Maćka z prośbą o zmniejszenie się ślinienia u Malucha. Ilość śliniaków i pieluch tetrowych nas przytłaczała, pranie, suszenie, pranie, suszenie i tak co drugi dzień. I faktycznie, praca Pana Maćka nad całym ciałem dziecka pomaga również w wydalaniu mniejszej ilości śliny z buzi. Nie jest to tylko masowanie buzi ale i poprawa małej motoryki.

Psycholog
Pani Agnieszka M pracuje z Żukiem od niedawna, jednak już widać efekty jej zaangażowania. Spotkania mają formę zabawy, są elementy SI. Pani Agnieszka M podpowiada nam jak się bawić z dzieckiem, aby zmobilizować jej główkę do rozwoju. Przemiła osoba i tak trafia do Żuka, że aż nie mogłam w to uwierzyć. Pani Agnieszka M mówi do Żuka włóż zabawkę do pudełka i Żuk to robi :) Cudne podejście, ciekawe pomysły i wspaniały kontakt z Żukiem.


Amicus
Ośrodek Fundacji gdzie mamy przyjemność spotykania się z Panią Agnieszką i Panią Anią oraz od czasu do czasu z Panią Kadriją. Przeurocze osoby, mające dużo cierpliwości do dzieci, pełne radości i zawsze uśmiechnięte. U nich Żuk zaczął stawiać pierwsze kroczki, uczy się podporów, balansowania ciałem i wiele innych potrzebnych bardzo czynności. Dziewczyny dają radę choć Żuk potrafi stroić u nich fochy :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz