Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

wtorek, 30 października 2012

Styczeń 2012 to niezbyt odległa data szczerze powiedziawszy, choć można powiedzieć, że każdy z nas pamięta Sylwestrowy poranek i myśl jaki to ten Nowy Rok będzie.

Na tą chwilę nie przypuszczałam, że tyle rzeczy się wydarzy, tyle decyzji podejmie, tyle kilometrów się przejedzie, tyle minut się wygada. A jednak. Minęło 10 miesięcy i wielkimi krokami zbliżamy się do kolejnych Świąt i kolejnego poranka Sylwestrowego.
Hanna Panna w tym czasie proszę Szanownego Państwa zmieniła się, jak to się mówi nie do poznania. W styczniu okupowała podłogę w pełnej krasie. Można było ją zostawić i szybko skoczyć do kuchni po herbatę i w tejże pozycji się ją zastawało co zostawiło. Nie umiała się przekręcać zbyt szybko z brzucha na plecy ani odwrotnie. A jak to zrobiła to rzadko lub przez przypadek. Raczej była Małą Kluską poziomo widzącą świat.
Dziś, co Hania umie?? Ano bardzo dużo szczerze powiedziawszy. 
Opanowała turlanie się do perfekcji :) Nie uleży w jednej pozycji nawet minuty. Kręci się to w jedną to w drugą stronę. Przebranie Żuka graniczy z cudem i z wielką dozą cierpliwości. Znalazłam na nią sposób, włączam jej gwiazdkę grającą lub pieska i w trakcie jej wsłuchiwania się w melodyjkę, hycu hyc i dziecko ubrane, przewinięte i zadowolone!
Uwielbia zbliżać się z "prędkością światła" do rzeczy nie do końca przeznaczonych dla niej. Nie ważne nawet co leży między nią a tym przedmiotem. Na przykład leży dziadek z wnuczką na podłodze i czyta instrukcję obsługi filtrów wody, a Hania grzecznie namacza swoją książeczkę, ale tylko do momentu jak nie zauważy, że dziadek ma fajniejszą rzecz w rękach. Szybkim pełzającym pędem znajduje się przy instrukcji i koniec z czytaniem a tym bardziej z posiadaniem papierów. To jest jej i koniec, a weź jej to zabierz. Płacz murowany!!! :)
Dziś tak uczyniła  z miską pełną mleka i corn flaksów. Nawet nie zdążyłam podnieść miski a już dłoń Żuka była w środku i mama nie ma co jeść :( Po raz kolejny pół porcji zostało pochłonięte przez dziecko, które na własnej piersi chowałam a już mi zabiera jedzenie sprzed ust. Jeju czy je też taka byłam ??? Chyba niedaleko pada jabłko od jabłoni ...

My tu gadu gadu a żadnych konkretów ...
Dziecko porusza się pełzając choć to też zależy od jej humoru. Na razie porusza się w obrębie jednego pomieszczenia. Miejmy nadzieję, że pewnego dnia zainteresuje się np przedpokojem czy też kuchnią :) Czyli zmiana miejsca opanowana ;)
Siedzieć, królewna siedzi, ale tylko jak się zapomni. Jak tylko zauważy, że nikt jej nie trzyma to robi wielkie BAM! Jednakże coraz częściej przyjmuje pionizację w pozycji siedzącej. Ku radości wszystkich. Jeszcze chwilę musimy poczekać, bo skolioza nas blokuje przed pewnym siedzeniem a i przed chodzeniem czy częstym stawaniem na nóżkach również. Od stycznia (to taki przełomowy miesiąc) kręgosłup Hani zrobił wielkie postępy. Pamiętam jak nam rehabilitanci pokazywali wielkie S na plecach. Trochę mnie to przeraziło wtedy. Ostatnio na wizycie u Pani Doktor, podziwialiśmy plecki i poprawa jest ogromna. Nadal mamy skrzywienia w dolnej części kręgosłupa, ale nie jest ono już tak wielkie. Czekamy na dalszą poprawę.
Hanka zaczęła częściej wykorzystywać ręce. Nie tylko "mamle" rzeczy w nich ale też je przekłada z ręki do ręki, ogląda lub się nimi bawi na swój sposób. Również przyspieszyła się reakcja chwytu przedmiotu. Może nie jest to pokazanie i chwycenie, ale ważne, że zaczyna się skupiać na danym przedmiocie. Umie wybrać, która zabawka lub rzecz jest dla niej w danym momencie najciekawsza.
Dużo interesuje się otoczeniem, co kiedyś nie miało dla niej większego znaczenia dopóki było jasne pomieszczenie. Teraz rozgląda się i daje znać czy to miejsce jej się podoba czy też woli wtulić się w nas i schować przed otoczeniem. Natomiast u lekarzy nadwyraz zmieniła swoją postawę, już nie rwie się do swoich wyników badań i innych dokumentów ani nie wyrywa papierów lekarzom. Siedzi grzecznie i słucha o czym rozmawiamy, a ponieważ zawsze o niej, to taka duma z niej bije, w centrum zainteresowania jest.
Karmienie Hani jest teraz coraz większą "przyjemnością", jeśli pokarm jest wyśmienity, możemy być świadkami otwierania pięknie buzi i pochłaniania wielkiej ilości pokarmu, aż zobaczymy dno miseczki. Jeśli pokarm jest ok, to powiedzmy, że posiłek chwilę dłużej trwa i chęć otwierania buzi jest mniejsza, choć nadal jest. Już nie musi być zielona płaska łyżeczka, może być każda byle nie za duża a i widelcem Hanka nie pogardzi :)


Z ostatnich wydarzeń możemy się pochwalić wyborem Nowego Pojazdu dla Żuka. Teraz tylko takie drobne szczegóły należy dopracować, tzn co potrzebujemy żeby wózek miał: peloty, kliny, pasy, daszki, tacki i inne pierdoły, no i najmniejszy szczegół to cena. I na tym pozytywnym akcencie kończymy. Grosik do grosika i uzbiera się na Furę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz