Izba przyjęć - długie oczekiwanie na przyjecie, brak karty (jednocześnie złożyliśmy skierowania do poradni metabolicznej i czekaliśmy na wizytę) - ogólnie zamieszanie.
Przyjęli nas, pokazali pokój, pokazali łóżko i wywiad za wywiadem. Lekarze wyciągnęli od nas badania, oglądali Żuka i wypytywali o każdy mały szczegół. Zmęczonych zostawili nas w pokoju i poszli do siebie.
W rezultacie byliśmy tam jakoś półtora tygodnia, badań przeprowadzili mnóstwo, w tym pobieranie płynu rdzeniowo-mózgowego czy jak mu tam - nigdy tego badania nie zapomnę, i do tej pory nie słyszałam, żeby tak płakało moje dziecko!
Wypuścili nas i stwierdzili - prawdopodobnie przebyta cytomegalia w trakcie ciąży.
Wskazania: rehabilitacja, dalsza kontrola u specjalistów.
No to ćwiczyliśmy, Pan Paweł dzielnie wyginał malucha. Pani Marta masowała buzię, uczyła jak karmić Żuka. Badania słuchu nadal nie wychodziły. Główka nie rosła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz