Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

środa, 9 stycznia 2013

Kolejny rok za nami. 
Na szczęście śnieg spadł choć te parę lat temu jak braliśmy ślub było go o wiele wiele więcej!!!
Ledwo wszyscy dotarli do kościoła, a na wesele to już była wyższa szkoła jazdy :)
Najwytrwalsi przybyli i się pobawili, najedli pierogów, kiszek ziemniaczanych, mięska wiejskiego, pomidorowej i wielu wielu innych smakołyków.
Ach co to był za dzień ...

Czekamy na wózek i czekamy. Podobno w przyszłym tygodniu powinien być już w PL. 
By się przydał bo ma duże koła i na te śniegi byłby akurat. Nasz obecny jest troszkę mało wygodny na nieodśnieżone tereny.
Chciałabym aby był w komplecie, abyśmy nie musieli się jeszcze martwić i czekać na poszczególne elementy i aby był nieuszkodzony. Żuk mogłaby w końcu prosto i wygodnie siedzieć i zająć się oglądaniem okolicy a nie skupianiem na prostym siedzeniu. 

Hanka szaleje od rana do nocy, ma mało zajęć, więc utrwala sobie zdobyte umiejętności lub je rozwija po swojemu. Zrobiliśmy na prośbę rehabilitantów zdjęcie przedmiotów i osób, które Hania powinna kojarzyć z czynnościami. Miały być takie, które łatwo nazwać: butelka = pić, miseczka z łyżeczką = jeść, piłka = piłka, grzechotki = bam bam itp Są też zdjęcia nasze, mama i tata, oraz wózka, ubrania ... Hanka nie umie ich nazwać, jednak ożywia się przy nich i rozumie o co chodzi. Idąc się kąpać pokazujemy jej zdjęcie w wannie i mówimy plusk plusk. Myślałam, że dłużej Hanka będzie się tego uczyła, a tu proszę zaskoczenie :) i to bardzo miłe :) 
Ze zdjęć ma powstać książeczka do komunikacji. Aczkolwiek mniemam, że Hanka ją najnormalniej w świecie zje ... :)
A to parę zdjęć odnalezionych w różnych miejscach na komputerze. Dziwne, one są wszędzie nawet w folderach, do których są wrzucane pliki z zupełnie innymi sprawami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz