Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Tęsknota

Hania wróciła do domu po kilku dniach pobyty u Dziadków. W zeszłym tygodniu, ucieszyła się z powrotu i wieczór spędziliśmy na zabawie i filmach. Niestety obecny powrót nie przebiegł w kolorowych barwach. Hania była cały czas spieta, czekała na nas a tu cisza. Jak wróciłam do domu, rozpłakała się w głos i tyle z radości na widok mamy, przytulałyśmy się, próbowałyśmy pić, jeść, bawić się, wszystko sprawnie przebiegało aż nagle przypominał się smutek, podkówka i płacz.
Wymyślałam z Babcią różne rzeczy, śpiewałyśmy, klaskałyśmy, daliśmy mleczka, czytałyśmy książkę, otrzymaliśmy spinacze, kręciłyśmy roletami ... No cuda wyprawiałyśmy i lipa wielka. W końcu przyszedł Tata, wziął Hankę na spacer, pokazał drzewka,  pomalowany mur, metro i na koniec podkówka. Sprint do domu, kąpiel długa, wypełniona bulgoczącymi zabawami delikatnie pomogła. Usypianie odbyło się na rękach. Wydaje nam się że czas znikania rodziców bez zauważenia minął bezpowrotnie :(
Z jednej strony cieszymy się ze zmiany u Hani w postrzeganiu otaczających ją osób, a z drugiej wiemy że będzie teraz trudniej Hani tłumaczyć nasze wyjścia. Ehh nikt o tym nawet nie marzył pół roku temu :-) Obyśmy tylko dali radę wytłumaczyć Małej zaistniałą sytuację i brak rodziców w domu.
Weekend należał  tylko do Hanki.
Byliśmy u jednych i drugich Dziadków ale hen hen za Warszawą :) udało się chwilę odsapnąć, najeść się pyszności, zaopatrzyć w pobliskich sklepach lodówkę i fruuuu do domku. Hania zachowywała się jak zawsze wzorowo. W sobotę zaszczyciła nas swoją obecnością do godziny 23:30 kiedy to oczy zamknęły się i Dzieciątko nasze kochane zasnęło snem sprawiedliwym. Liczyliśmy, że poranek będzie przesunięty do najpóźniej 8, ale jak to wolny dzień, jak można go przespać, 6:40 oczka się otworzyły i zabawa na całego. Ach jak my tego Szkraba kochamy, wstaliśmy i imprezy ciąg dalszy :) 
Pomimo dużego nie wyspania, zaliczamy weekend do udanych. Hania miała okazję pobyć w innym otoczeniu, więcej na powietrzu nie miastowym, a także i Dziadkowie mogli spojrzeć niećwiczeniowym wzrokiem. Szkoda, że to tylko dwa dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz