Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Widać już tylko plus

I nastało nam ciepło, którego większość wyczekiwała, wypatrywała i nie mogła się nadziwić, że to tak długo trwa. Cieszymy się, że w końcu ubieranie i rozbieranie nie będzie zajmowało tyle czasu i, że będzie lżej się przemieszczać. Niestety już wiem, że jak tylko zaczną się upały, razem z Hanią, będę umierać z przegrzania. Bo choć ciepło lubię, to jak mam wybierać zimę czy upały ponad 30stopni, to wybieram zimę. Wtedy można się ciepło ubrać i człowiek funkcjonuje, a w upały nic się nie da zrobić :(
Jednak na tą chwilę pogoda jest rewelacyjna :)
Hania ma zmianę garderoby, trochę nie za bardzo jest na co, ale wygrzebujemy i dokupujemy jakieś na szybko potrzebne ubranka.
Za to nie możemy narzekać na rozwój Hani. Się zmienia z dnia na dzień. Może delikatnie przesadzam, ale ciutkę w tym prawdy jest. Udało nam się zmobilizować i zakupiliśmy Szkrabowi mnóstwo rzeczy. Poczynając od wymiany pieluch tetrowych na świeżutkie, mięciutkie, bezplamowe -- kończąc na ćwiczeniowych przyrządach.
Już wspominałam o komunikatorach i ich funkcjach. Hania uwielbia swój przycisk różnokolorowy, bo zmieniamy nakładkę, żeby była odmiana. Jak tylko widzi komputer to już jej rączka jest przygotowana do zabawy i macha nią góra dół góra dół :) Ponieważ lewa jest bardziej sprawna, próbujemy uruchomić prawą, co nie jest proste. Graliśmy w pokazywanie i znikanie zwierzątek z dźwiękiem. Pierwsze dźwięki delikatnie przestraszyły Hanię, a potem było tylko bam bam i śmiech :) I tak klikała i klikała aż nastał czas kąpieli, bardzo rzadko zdarza się, aby Hania nie usłyszała dźwięku wody i nie podskoczyła z radości, a tu proszę, nic nie mogło jej wyrwać z zabawy komputerowej. Musimy poszukać więcej gier, bo ta jedna szybko się Larewce znudzi.
Będziemy starać się wdrożyć wszelkie możliwości komunikacji za Hanią według podpowiedzi Pań ze szkolenia. W poprzedni weekend byliśmy na drugim etapie szkolenia z AAC. Tym razem zdobywaliśmy wiedzę na temat jakie są metody, możliwości komunikacji, jak tworzyć tablice z obrazkami, jak wykorzystać sprzęt proponowany na rynku dla niepełnosprawnych ludzików. Jest wiele możliwości, od kartek z obrazkami - co jest jedną z najtańszych możliwości, po programy, sprzęty osiągające ogromne ceny. Ważne, że ktoś zaczął wymyślać jak można porozumieć się z osobą niepełnosprawną ruchowo a intelektualnie sprawną.

Pod koniec długiego weekendu powróciliśmy do naszej huśtawki. Niestety deska z pierwszego "tłoczenia" się rozpadła pod ciężarem Taty oraz Hani ;) teraz mamy fest deskę, Dziadek pięknie ją przygotował i przywiózł do Hani. Codziennie jest teraz Żuk bujany, a dziś nawet próbowała wspiąć się na dechę, dziwiła się że jest niestabilna i odlatuje :)
Moim nowym zadaniem z Hanią jest nauka chodzenia. Uparłam się, że będziemy przynajmniej raz dziennie maszerować gdzieś. A to z pokoju do pokoju, z pokoju do łazienki, do kuchni, do Taty, do Babci itd itp zawsze jest cel i nagroda na końcu. Najczęściej jest to droga do wanny. Hania z dnia na dzień robi postępy, Zaczynamy widzieć, że już powoli wie co to jest naprzemienność. Jej "kroki" są wyraźnie widoczne i choć jeszcze ma problem z postawieniem ich zz przodu to grunt, ze chce, ze naśladuje to co zobaczyła i doświadczyła wcześniej. Są chwile kiedy z radości się pręży i prostuje niemiłosiernie i trzeba ją mocno trzymać, bo jest skłonna polecieć w tył. Niestety nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Niedługo będziemy na wizycie u p.neurolog, to może nam przepisze jakiś chodzik albo coś podobnego. Za kilka chwil wracają dziewczyny z Amicusa z wojaży afrykowych, i może wrócimy do kombinezona Adelli.
Huśtanie na huśtawce na samym początku było frajdą wielką i leżeniem prawie sztywno, poddawaniem się w bujanie to w jedną to w drugą, to w bok prawy, to lewy. A obecnie Dzieciątko nasze wspaniałe, już nie leży spokojnie, wierci się z pleców na bok, na brzuch, schodzi w trakcie huśtania, zamiast wzdłuż zaraz leży wszerz, nie można za nią nadążyć a spuścić z niej oczy choćby na sekundę i nieszczęście murowane. Oj ruchliwy ten Żuk się nam zrobił, oj bardzo ;)
Niedługo zbliża się długi weekend, myślimy co zrobić i gdzie Malucha wywieźć. W sumie najważniejsze, że spędzimy ten czas razem nie ważne gdzie. Choć dopiero co urlop Taty Hani się skończył, to nie zaszkodzi ponownie spędzić kolejne dni wspólnie. Hanka już praktycznie zdrowa, nas coś łapie, ale damy rade, wygonimy zło z nas. Podejrzewamy, że Hankowe przeziębienie, to może być wstęp do alergii :( miejmy nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności i omamy nasze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz