Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Cóż to były za święta :)

Nie ma co opisywać co się działo, mimo, że działo się baaaardzo dużo.
 Jednak najpiękniejsze, najwspanialsze było to co działo się za oknem. Nie wiem czy widzieliście, słyszeliście, czytaliście jak to rejony m.in. Mińska Mazowieckiego, Węgrowa zostały odcięte od świata. Zero przejazdu, zero prądu, po prostu sajgon. Ale zamiast się tym przejmować, narzekać, wzdychać i w ogóle źle myśleć, to dla nas było to piękne :) Byliśmy w samym środku zamieci, na końcu wsi, gdzie zaraz za płotem było wielkie pole, którego w sumie nie było widać, bo ledwo co płot widzieliśmy :) a śnieg przepięknie padał, zatrzymywał się na drzewach, krzakach, bramie, ogrodzeniu, stodole, oborze, na wszystkim co napotkał. Było przepięknie!!!! To nic, że prądu nie było, że wyjazd ze stodoły samochodem oznaczał ciężkie odgarnianie śniegu, i to nie tylko na podwórku ale i prawie z km aby dostać się do asfaltu, to nic, że sypało i sypało, wiało i wiało. Było na prawdę zjawiskowo, siedzieliśmy w oknach i podziwialiśmy co natura robi. 
Nawet bałwan do nas przyszedł :) i sarenka :) ptaszki przylatywały na wyżerkę, wiewiórka przybiegła na orzechy, a dzięcioł stukał w drzewo :) 
Nie narzekajmy, że zimno mokro, cieszmy się z tego co jest :)
Hania nie mogła oderwać się od okna, była zachwycona śniegiem, kolorem białym i czymś innym za oknem. Całe święta była rozchwytywana przez całą rodzinę, jednak ona wybierała najczęściej Tatę i Mamę. Nawet były oznaki zniecierpliwienia, że nas nie ma, że wyszliśmy do drugiego pokoju, płacz głośny i dla nas cudny :) Główka Hani przetwarza coraz więcej emocji :)
Mieliśmy możliwość spróbować na spokojnie przycisku - komunikatora. Rewelacja, Hania sama zmieniała w komputerze zdjęcia, układała puzzle i rozumiała co się dzieje. Było to dla niej duże przeżycie i męczyła się przy tym szybko, jednak wiemy, że idziemy w dobrym kierunku. Oby tylko nam się udało cały sprzęt skompletować i stymulować naszego brzdąca. 
Też dla nas wielką niespodzianką było, jak Hania zaczęła sama z siebie w większym gronie, rozmawiać po swojemu. Zawsze siedziała cicho i tylko obserwowała, a tu proszę, wdała się w dyskusję i nie dawała się przekrzyczeć, wręcz to ona najgłośniej mówiła. 
Święta, choć obfite w wydarzenia, uznajemy za udane :) 
Odpoczynek, jedzenie, czas poświęcony rodzinie, choć najwięcej Hani :)
Oby częściej ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz