W końcu nadeszły i jak na razie są białe :)
My prawie gotowi. Wczoraj zakupiliśmy choinkę i mieliśmy ją postawić i przyozdobić w trakcie popołudniowej drzemki Hanki. Prawie się udało ... bardzo prawie ;)
Przed |
Po |
Instytut Matki i Dziecka, a dokładnie poradnia genetyczna, zrobili nam piękny prezent :) Zostały przysłane do Polski wyniki badań naszych DNA. Wynika z nich, ze nie jesteśmy nosicielami mutacji genu, który wystąpił u Hani. Plus, kolejne dzieci nie powinny posiadać mutacji genu CASK, ryzyko jest populacyjne. U Hani prawdopodobnie ta mutacja powstała bo tak, ale niektórzy dalej to łączą z cytomegalią. Podejrzewamy, że miała ona na to wpływ. W sumie to nic nie zmieni u Hani, musimy ćwiczyć ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć i zapewniać jej sprzęt dzięki, któremu będzie mogła zdobywać nowe doświadczenia. W Nowym Roku będzie spotkanie z lekarzami z poradni :)
Dodatkowo, dzień w dzień, Żuk ma kąpiele bąbelkowe. Szaleje w wannie choć tuż przed kąpielą prawie zasypia. Jak tylko usłyszy dźwięk maszyny od bąbli szybko wszystkie siły witalne wracają i zaczyna się zabawa. Wszyscy wychodzimy z łazienki mokrzy a dziecko jest na tyle zmęczone, że mamy max 5 minut na założenie pidżamy i przeniesienie Hanki do łóżka. Jak się nie wyrobimy to awantura murowana.
Obie sprawy mocno wpłynęły (pewnie wszystko razem wzięte, i to i ćwiczenia z rehabilitantami) na ilość wydawanych dźwięków przez Hanię. Coraz częściej się odzywa, wydaje różne dźwięki i ma z tego frajdę. Się nam dziecko zmienia :)W piątek nasz Rehabilitant Maciek pogruchotał sobie kostkę. Przesyłamy mu pozdrowienia i mamy nadzieję, że Święta spędzi w domu. Trzymamy za niego kciuki i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz