Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

środa, 26 grudnia 2012

Święta były nie takie jak planowaliśmy, ale czasami niezaplanowane sytuacje stwarzają, że wszystko o wiele lepiej wygląda. U nas prawie się udało.
Tata Hani dość długo pracował :( tym razem druga zmiana się przedłużyła do prawie 20:00!
Czekaliśmy, aż się doczekaliśmy.
Hania sama rozpakowywała prezenty, powoli jej szło ale ważne że się starała. Dużo ich miała więc troszkę pomagaliśmy.
Dzielnie przechodziła z rąk do rąk i z wszystkimi chwilkę pogaworzyła.
Nawet Mikołaj nas odwiedził :)
Mam tyle lat ile mam i nigdy w życiu nie przyszedł na gwiazdkę do nas Mikołaj, a tu proszę :)

Dostaliśmy od lekarze neurologa syrop, który ma wpłynąć na poprawę pracy mózgu i "zmusić" Hanię do mówienia. Cały czas się zastanawiamy czy to dobry pomysł, żeby jej zacząć podawać. Sama rozpoczęła wydawać teraz dużo nowych dźwięków. Bawi się swoimi głosem i praktycznie non stop coś opowiada. Więc chyba nie ma co się spieszyć z lekarstwem?? Ciężka decyzja. Jeszcze poczekamy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz