Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

wtorek, 20 listopada 2012

Kolejne dni przeziębienia ...
Jestem bardzo szczerym dzieckiem, zawsze jak byłam chora, oddawałam mojej Mamie bez żadnych korzyści, wszelkie choroby. Niestety, Mama przechodziła te choroby nie najlepiej.
Nie daleko pada jabłko od jabłoni, Hania też jest bardzo szczerym dzieckiem. Tylko zamiast przekazywać korzyści mnie, to wybrała sobie Babcie :) Dzięki takiemu zabiegowi już wiele razy kończyło się przeziębienie po wizycie Mamy u Hani. Wystarczyło pół godziny a Hania z minuty na minutę zdrowiała, a Babcie wręcz przeciwnie.
Jedna z pomocnych nam lekarzy, po tym jak Mama była przez trzy tygodnia chora na zapalenie oskrzeli, zaproponowała, aby się zaszczepiła. Po długich dniach, tygodniach, nastąpił dzień szczepionki. A tu nagle Panna Hanna chora. I co i Babcia zamiast być taka kochana, cudowna, wspaniała, to nie, ona choroby nie zabierze. NIE NIE NIE 
I komu sprzedało dziecko choróbsko, no pytam się?? Oczywiście mamie! I tak nie udało mi się wymigać od tradycji :(

Byle do piątku wytrzymać, bo może w końcu uda nam się wózka dobrać dla Żuka. 
Już nie możemy się doczekać. A i fotelik może przyjedzie :) grunt to nastawienie pozytywne. 
Zobaczymy cacko, zamówimy, podliczymy i to będzie chwila kiedy przysiądziemy z jękiem.

A tymczasem, moje chora dziecko na dzisiejszym masażu u Pana Maćka podobno śmiało się do rozpuku. Nie wiem co on robi, chyba czaruje nam Malucha ;) Takie małe cudo rano dało nieźle w kość tacie, a tu proszę inny facet i od razu pełnia szczęścia ;) Eh te dzieci...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz