Umówiliśmy się, że przy najbliższej okazji przyjedziemy do nich. Dzieciaki teraz zdrowe wiec siup i pakujemy śliniaki i fruniemy po mazurskich drogach.
Trochę nas niepokoiły prognozy pogody, zapowiadali deszcze i raczej niskie temperatury. Na szczęście gdzie Hania tam i ładna pogoda, przykład mamy z zeszłorocznej wyprawy nad morze gdzie słońce przepięknie nam towarzyszyło :-) W sumie w tym roku to może było delikatnie chłodno i jednego dnia wiał wiatr, ale mimo to uważamy, że porównując do pogody w innych rejonach to było pięknie. Szczególnie w sobotę słoneczko i błękitne niebo nas rozpieszczało, aż dzieci padły snem zasłużonym :-)
Hania cały wyjazd była uchachana. Widać było, że nasza obecność jej bardzo pasuje :) nie udało nam się odbyć spaceru po lesie czy wybrać się nad jeziora, mało czasu a i trochę lenistwo nie pozwoliły nam na wędrowanie. A z drugiej strony chcieliśmy odpocząć od jeżdżenia, byliśmy razem i to było najważniejsze :-)
Wyjazd zaliczamy do udanych :-) a pogoda jak zwykle dopisała :-)
A Was zapraszamy już wkrótce do Pietraszy na pyszny posiłek :)
Skupiliśmy się na uwadze od Pani Asi z jednego z ośrodków. Poprosiła nas abyśmy w trybie przyspieszonym zrobili prześwietlenie pleców, Hani kręgosłup jest wygięty, oraz klatki piersiowej, która jest wklęsła od urodzenia. Udało się nawet szybko znaleźć wizytę w prywatnej klinice. Pani doktor niestety odmówiła wykonania rtg, początkowo nie ukrywam zdenerwowała mnie ta informacja, jednak argument, że w tym miejscu wykonanie będzie niedokładne, przekonał mnie. Wskazała nam miejsca gdzie powinniśmy szukać pomocy oraz gdzie moglibyśmy udać się na turnus.
I tak o to zaczynamy uruchamiać telefon i cierpliwie dopytywać się o każdy następny krok, pierwszy to skierowania. Odczekamy swoje pod gabinetami ;-) Aby "deliktanie" przyspieszyć obrót sprawy zdobyliśmy wiadomość, gdzie przyjmuje dobry ortopeda i Ośrodek Olinek dał nam możliwość spotkania się z nim :) Wizyta nie należała do długich, ale byłą konkretna i wyszliśmy z niej zadowoleni. Pan Doktor dokładnie oglądał Hanię, jej kręgosłup, stópki, klatkę piersiową, bioderka. Ponieważ potrzebne jest prześwietlenie a także w przyszłości skierowania na sprzęt czy badania, zaprosił nas Pan Doktor do szpitala. Ostrzegł, że okres oczekiwania to trzy miesiące, ale warto być pod stałą opieką poradni a dostęp do wykonania badań czy otrzymania skierowań na nowy sprzęt dla Hani jest bezcenny :) Wizyta we wrześniu :) czekamy cierpliwie :)
Na początku kwietnia mieliśmy wizytę w poradni hematologicznej. Cieszyłam się że von Willebrand może zniknie z naszego życia, jednak Hania nie była zdania że to odpowiedni moment na wizytę na litewskiej i rozchorowała się. A co! I to w czwartek wieczorem żeby babci nie męczyć tylko rodziców trochę zatrzymać przy sobie na cały weekend oraz żeby mieć mnóstwo miejsca na łóżku i wzdłuż i wszerz. Przecież rodzice ustąpią choremu dziecku!
Tym razem katar był niszczony inhalatorem. W końcu zdecydowaliśmy się na jego zakup. Urządzenie według mnie powinno być cichutkie i wygodne w użyciu. Pierwsze chwile były baaardzo głośne i niefajne. Hanka patrzyła się przerażona na białe coś, które ma rurkę a z niej coś leci. Nie była zachwycona, jednak hałas nie powodował u niej leku :-) luźniutka wdychała opary, oglądając sport w tv. Po kilku dniach nawet sama trzymała maseczkę lub rurkę. Też kropelki uczyła ją babcia wlewać do buzi. Trochę "samodzielności":-)
Mogę jedynie dodać, że przełożona wizyta von Willebranda na maj, również nie doszła do skutku. Hania postanowiła zaprzyjaźnić się znowu z inhalatorem :( na szczęście udało się zniszczyć przeziębienie w zarodku. Ona chyba na prawdę wyczuwa wizytę w poradni!? Kolejna wizyta umówiona, jak to się mówi do trzech razy sztuka :)
W międzyczasie dyskutowaliśmy na temat pionizatora dla Żuka. Bardzo bym chciała żeby był on mobilny tzn taki pionizator połączony z chodzikiem. Pan Paweł uważa, że Hanka może dzięki takiemu rozwiązaniu będzie używać nóg do przemieszczania się. Pewnego dnia "wpadłam " na Mamę Filipa. Jak zawsze w biegu, udało nam się przekazać sobie wiele informacji i pomysłów. Jednym z nich było wypożyczenie od nich nf-walkera. Filip jest troszkę starszy od Hani i wyższy, ale przymierzyć warto. Oczywiście internet kopalnia wiedzy pomogła nam mniej więcej ocenić jakie koszty są takiego urządzenia. Skłoniło mnie to do grania e totolotka ;-)
Baza kosztuje ok 22 tys. Do tego trzeba dokupić kilka rzeczy a za każdą dopłacić niewspółmierną kwotę. Czy dużo? Chyba nie muszę odpowiadać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz