Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

poniedziałek, 4 listopada 2013

już za kilka dni, za dni parę...

Już za chwilę, za godzin kilkanaście ruszamy w nieznaną przygodę do szpitala potocznie zwanego szpitalem na Litewskiej.
Stres jest wielki. Badania zrobione, Pani Doktor oceniła je jako prawidłowe oprócz witaminy D, tym się zajmiemy w następnej kolejności. Wynik krzepnięcia krwi prawidłowy, co już nas zastanowiło. Rączki Hani po pobraniach krwi wyglądają już lepiej, coraz bardziej mają kolor cielisty a nie fiolet o różnych odcieniach ( wyglądało okropnie). Torba czeka na spakowanie. Dziadkowie postawieni w stanie gotowości, wszyscy zdrowi, oprócz mnie, jakieś przeziębienie staram się zlikwidować od paru dni, narazie 1:0 dla mnie.
Nawet mamy wydłużony weekend na dłuższe spędzenie czasu z Hania ;)
Ogólnie przeszkód brak, i mam nadzieję, że nie będziemy tego przekładać. Chociaż boję się okrutnie. Ehh...

2 komentarze:

  1. Patrzcie państwo, szpital na Litewskiej jest bardzo popularny;-)
    Na którym oddziale będziecie, dziewczyny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy na laryngologii, weekend nas tu zastał ale może dzięki temu jest spokojniej :)

      Usuń