Opowieść o naszej Hani, o naszej wspólnej drodze i codziennych przygodach.

piątek, 8 lutego 2013

Padło i na mnie. W końcu choroba przestała mnie omijać i zagnieździła się w gardle :( 
 Staram się nie zarazić Hanki, na szczęście Vibovit swoje robi i po chorobie przedświątecznej, pity regularnie wzmocnił nam Szkraba. Oby tak dalej.
I mamy znowu ŚNIEG :)
A już Dziadek chciał w zeszłym tygodniu zabierać sanki na wieś, nie oddałam i dobrze zrobiłam. Może jutro uda nam się wybrać po ćwiczeniach z p. Maćkiem. Byłoby rewelacyjnie wprost. A i wózkiem musimy trochę pojeździć, sprawdzić jak się trzyma ziemi ;) 
W tym tygodniu troszkę więcej ćwiczeń miała Hania. Była na Radzymińskiej u Pań Agnieszek (środowej i czwartkowej), które są zauroczone Hanką :) Nie stało to na przeszkodzie stwierdzenia, że Żuk ma zaciśnięte dłonie, i nie chce współpracować, piąstkami ciężko się wyjmuje i wkłada do pudełka przedmioty, a niestety zmniejszenie ćwiczeń na to wpłynęło. Z drugiej strony ktoś nam się rozleniwił i nie do końca chce wykonywać polecenia rehabilitantek. Mam nadzieję, że szybko się odwidzi Hani i zacznie ponownie współpracować z Paniami, bo one są niezastąpione :) Zawsze mają dobre słowo i nowe pomysły co tu Żukowi nowego pokazać. Postaram się w marcu odwiedzić obie moje imienniczki i zamienić z nimi parę słów. Oby się udało!! Nie dawno wszystkie miałyśmy imieniny :)
Imieninowy bukiet
W czwartek Hanka udała się aż na 4 ćwiczenia. Mało spała w ciągu dnia i była pod wieczór mocno rozdrażniona. Pierwsze ćwiczenia to zachwyt nad Żukiem, p. Agnieszka stoi na straży i masuję buźkę Hance, podpowiada nowe pomysły z komunikacji, i co tu jeszcze można zrobić :) Jesteśmy jej wdzięczni za wiele na prawdę WIELE bardzo cennych wskazówek. Dużo spraw "prawnych" o wiele więcej by nam zajęły gdyby nie Jej podpowiedzi. 
Potem były zajęcia w Amicusie z p.Tomkiem i p.Kadriją. Pierwsze zakończyły się wielkim płaczem, a drugie były jego kontynuacją :( Na szczęście Babcia z p.Kadriją przekupiły dziecko jego własną torbą i uśmiech był od ucha do ucha. Niestety w główce niezadowolenie zostało i było odczuwalne do końca dnia. Chcieliśmy, aby Hania zaczęła nowe zajęcia u p.Tomka, jednak to nie jest dobry pomysł. Ćwiczenia są dla Hani wyzwaniem, tylko według mnie płacz nie jest do tego potrzebny. Jedyne miejsce kiedy każdy z nas toleruje Żuka rozżalenie jest Vojta i tak pozostanie. Nie widzę sensu jej zniechęcać do miejsca i do ćwiczeń. 
Hania bardzo dobrze kojarzy gdzie się jej krzywda stała a gdzie jest "fajnie". Jak tylko dojeżdżamy do bramy Vjotowej od razu widzimy podkówkę, tylko, że wiemy, ze ją to nie boli tylko jest to wielki sprzeciw. Długo musieliśmy potem czekać aby Hanka nie płakała jak się ją rozbierało poza domem. Oj ten czas był tragiczny, jednak daliśmy radę i, jak to Babcia podsumowała, lepiej, żeby Hanka nauczyła się czegoś później, niż teraz była przymuszana do czegoś czego nie chce.
Vojta wczorajsza była owocna. P.Joasia sprawdziła czy dobrze wykonujemy poprzednie ćwiczenia, Hanka nawet w fazie pokazowej nawet zaczęła się śmiać :) sukcesik malutki. Ponieważ jedna nóżka trochę była gorsza od drugiej otrzymaliśmy kolejne dwa ćwiczenia. Jedno z uciskiem na kolec biodrowy po stronie prawej leżąc przodem do okna, a drugi na punkt gdzieś na plecach przodem do szafy, z nogą wygiętą i .... na pewno źle napisałam, ale jak to juz kiedyś powiedziałam jestem prawdziwą kobietą i o stronach i naciskach ze mną nie ma co rozmawiać. Położę dziecko i wykonam ćwiczenie, z opisem będzie bardzo ciężko. Ogólnie jest zadowolona z Hanki, tylko rodzice mogą się jeszcze bardziej zmobilizować i zabrać do pracy ;)

A wracając do p.Agnieszki czwartkowej do ponownie nam przypomniała o Knillu. Są to melodie, w trakcie których się coś wykonuje. Np. masuje brzuszek, tupie nogami itd itp już szczerze nie pamiętam jak to brzmiało, szukałam w komputerze, ale bez sukcesu. Pomyślałam, żeby spróbować zdobyć taki "czerwony" przycisk do komunikacji. Nagrywa się np piosenkę i jak Hania ten przycisk naciśnie to może ją usłyszeć. Są takie komunikatory np a 6 przyciskami np. jedzenie, picie, toaleta, zabawa, uśmiech, spać - jak dziecko chce pić to naciska odpowiedni rysunek i opiekun wie, że należy podać mu coś do picia. Jest to super pomysł i ułatwia komunikację. Dużo zostało wymyślone, aby porozumieć się z dziećmi, dorosłymi - tylko jak zawsze kosztuje to odpowiednio.

4 komentarze:

  1. Żuczki kochane, pamięta o Was i mam wyrzuty sumienia:( Kurczę, mam nadzieję, że wreszcie znajdę czas, aby do Was napisać.

    Hanusia jest przecudna!!!!!!!

    Knilla gdzieś mam, muszę poszukać. Przegrałabym Wam i wysłała. "Na roboczo" do nagrywania zamiast komunikatorów można wykorzystać takie głośniczki z chińskich lalek;-) Ale rozwiązanie chwilowe...Kurcze, życze Wam, zebyście na komunikator nazbierali. A może napiszcie do Fundacji Polsat?

    OdpowiedzUsuń
  2. O Uściskach zapomniałam z pośpiechu;-)
    Uściskiwuję Was mooocno:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyrzuć wyrzuty :) wszystko w swoim czasie :)
    Mamy Knilla parę "utworów", na razie kombinuję czy Hanka będzie chciała wykonywać polecenia, czy się trochę rozluźni, jak tak to pociągnę dalej.
    O głośniczkach nie pomyślałam. Dziadek Hanki jest małym technikiem coś na początek wymyśli, jak zadziała to będziemy komunikatora kupować. Hania jeszcze mała, ale już czas wprowadzać znaki. Może załapie.
    Ściskamy Was również mooocno!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Franiua na początku sprawdziły się super te "chińskie komunikatorki":)
      Laleczki na bnazarku za 5 zł kupowane, głośniczki mają takie guziczki, które się przesuwa, nagrywa tekst, potem znowu przesuwa, żeby się tekst nie wykasował:)
      Powodzenia:*

      Usuń