I tak w większej mierze wydajemy je na:
2. Sprzęt - Fotelik rehabilitacyjny Słonik - dzięki niemu Hania zaczęła dostrzegać, że ma ręce, którymi może machać w jedną drugą, trzecią i czwartą stronę, jej boki się wzmocniły, a dokładnie mięśnie, peloty boczne podtrzymują ją i nie leci jak kłoda na bok, klin pozwala jej nie zsuwać się i zagłówek przytrzymuje głowę, jak już ktoś ma dość trzymania jej w powietrzu. Obecnie stała się w foteliku tak ruchliwa, że czasem cudem się ją karmi. Wykręca się i wyciąga ręce po wszystko co jest wokół.
Wózek Stingrey - po prostu rewelacja, to nic, że nadal nie otrzymaliśmy całości wyposażenia!!! Hania przepięknie siedzi, wysoko, może oglądać wokół co się dzieje, nie zsuwa się, jest ustabilizowana przez peloty i klin, tak jak w foteliku. Spacer jest dla niej wielką frajdą. W bardziej wietrzne dni można ją osłonić od wiatru przesuwając daszek z wielkim oknem na świat :) są niestety wady wózka, ale nie ma co ich wymieniać. Grunt, że jest z nami!!!
3. Lekarze, specjaliści, badania - coś co powinno nam zapewnić państwo nasze wspaniałe, a niestety jak nie załatwisz prywatnie to będziesz czekać do ...... nie wpiszę znanego wszystkim powiedzonka! Na szczęście udaje nam się znaleźć w miarę dobrych specjalistów i choć owszem gdzieś tam przyjmują państwowo, to kolejka jest trzy razy dłuższa jak nie więcej niż w ich prywatnych gabinetach. Jeśli możemy czekać, to czekamy, jeśli nie to nie zastanawiamy się i jedziemy na prywatę. Szczepionki również nie są najtańszym "lekarstwem".
4. Dojazdy na ćwiczenia i do lekarzy - każdy wie jak waha się cena
benzyny. Niestety w stolicy nie zawsze jazda komunikacją miejską jest szybsza niż autem. A i wygoda inna, i mniej mrożenia się czy usmażenia na słońcu. Moglibyśmy częściej jeździć z Hanią metrem, autobusem, tramwajem, owszem. Oznaczało by to połowę, a może i więcej, mniej czasu na jedzenie, odpoczynek, spanie Hanki. Nie dałaby rady przemieścić się z zajęcia na zajęcia. Nawet są dni, że nie ma szans na zdążenie z jednego miejsca do drugiego, nie mówiąc już o zjedzeniu posiłku między ćwiczeniami. Wybraliśmy auto, jeżdżą wszyscy zmotoryzowani w naszej rodzinie. Kto ma wolne to ma wolne przez sekundę, bo w drugiej już dzwoni i pyta się kiedy jedzie :) fajne to. A i Hania ma kontakt z Dziadkami częściej! Dodatkowo możemy powiedzieć, iż jazda autem sprawia Hance wielką frajdę. Bardzo lubi oglądać co się dzieje za oknem, jak autka mijają ją, jak świecą się latarnie. A najlepiej jest kiedy Hania może nóżkami swoimi wybijać rytm albo na Babci schowku albo na Taty plecach i schowku również, czasem jak się muzyka nie podoba wyłącza stópką radio :)
5. Sprzęta ćwiczeniowe - oj tego jest dużo, od zabawek prostych
poprzez wielkie wałki, huśtawkę, hamak i inne ćwiczeniowe asortymenta. Ostatnio doszedł przycisk z Harpo i zastanawiamy się nad kolejnymi komunikatorami od nich. Kupiliśmy książeczki dla Hanki, uwielbia je oglądać, słuchać jak się jej czyta. Również instrumenty, pozwalają jej na sprawcze wydawanie dźwięków i frajdę, że to ona sama. Ciężko tu wypisać co jeszcze bo tego jest masa niestety i wszystko w swoim czasie wykorzystywane. A sądzę, że dojdzie tego w najbliższym czasie jeszcze więcej. A i jeszcze huśtawka, największy strzał w dziesiątkę!! Dodam tu różne kuchenne urządzenia, które często się przydają jak Hania jeździ na wycieczki do terapeutów i musi zjeść ciepłe jedzonko.
Dużo tego, a Hania ma dopiero prawie 3 latka. Co będzie za dwa, trzy lata kiedy będzie wymagała większej dawki sprzętu ruchowego, komunikacyjnego?? Staram się nie myśleć o tym.
Grunt, że teraz możemy jej dać wszystko z powyżej wymienionych ćwiczeń, rzeczy itd.
Szykujemy się do wprowadzenia AAC, komunikaty niestety kosztują fortunę, mam nadzieję, że ta fortuna da nam możliwość pogadania z Żukiem, będziemy konwersować ile się da!!!
Czekają nas wyjazdy na delfiny, może zdecydujemy się na turnus wyjazdowy.
Dużo pomysłów, mało dnia :)
Grunt, że Hania jest szczęśliwa a my razem z nią :)
Oby tak dalej!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz