Wszyscy na urlopach a my w domku siedzimy i pilnujemy naszego kochanego Małego Żuka, aby żadna choróbsko nie wtargnęło w jej małe ciałko i nie przesunęło spotkania na Litewskiej. Już mało zostało, ale to mało to może nam popsuć wszystkie plany a dokładnie obecnie najważniejszy plan.
Migdałek jest ogromniasty i chcemy już być bez niego, po wszystkim. Powoli odczuwam stres i niepewność kiedy co jak dlaczego itd, rozstraja mi on wszelkie plany i podejmowanie decyzji, jakiekolwiek pomysły są dla mnie trudnym orzechem do rozłupania.
Jeszcze tydzień, no może chwilkę dłużej. Ze wsząd pytania, kiedy idziemy, kiedy wyjdziemy, na ile idziemy, jakie znieczulenie, co potem, czy pomóc, czy dać nam spokój, czy przyjechać .... jak ja bym chciała odpowiedzieć na wszystkie pytania, sama byłabym spokojna i nerwy nie zjadałyby od środka!!!
A wakacje to czas gorąca! Oj ciepło było niemiłosiernie! Hania cudownie to wszystko zniosła, aż byliśmy zaskoczeni jej chęcią życia i poruszania się. Z tego co pamiętam to upał u Hanki oznaczał odjazd i mało oznak życia, mało jedzenia, mało wszystkiego. A tym razem pięknie udało się ją uchronić. W domku okna pozamykane, pozasłaniane, zmiana pokoi ze zachodniego na wschodni w połowie dnia.
Podpór :) ciałko pracuje! |
Hania prześlicznie siada, kontroluje swoje ciałko, buja się i nie używa już rąk do podporu, potrafi pobawić się zabawką bez upadku, a jak już leci to trzyma główkę i nie uderza nią w cokolwiek za nią jest. Zastanawiałam się czy Hania zaakceptuje łuski i czy będzie chciała w nich ćwiczyć, je nosić. Początki były trudne, bo to niewygodne jest i mocno trzyma nogę. Obecnie dzień w dzień zarówno Pan Paweł jak i potem Tata wkładają Hani łuski i uczą ją stania w nich i czasem przechadzają się po pokoju. Łuski mieliśmy już na pierwszym turnusie Hani, najpierw po 10minut potem czas się wydłużał. Wszystko zależy też od pogody, w upały trzymanie na nogach plastikowych butków było krótkie. Tata Hani konsekwentnie codziennie wymyśla rozmaite zabawy i ćwiczy stanie przy krzesłach, fotelach, łóżkach. Efekty są już widoczne, Hania potrafi chwilkę postać sama :) oczywiście należy ją asekurować, bo zdarza się nagłe osłabnięcie nóżek, coraz rzadziej :)
Próba podnoszenia pupy, widać jak już ładnie Hanka się stara :) |
Obserwujemy wielkie kroki Hanki, raz lewa raz prawa noga. I kurczaki ona porusza nimi i przemieszcza się. Próbowaliśmy w weekend, aby szła do celu i faktycznie to działało. Przepięknie wędrowała do swoich ulubionych przedmiotów. Oby tak dalej. Wytrwałość i praca.
Urlop przed nami. Jak go spędzimy? Tak jak migdałek nam pozwoli. Oby był dla nas łaskawy. Szykuje się podróż mazurska do Kalinki i jej Rodziców. Najchętniej to bym już wskoczyła w autko i do nich się wybrała. Rozłożyła kocyk na trawie i obserwowała wędrujące żuki :) może morze odwiedzimy, jeziora, lasy ... jak najdalej od zgiełku i codziennych obowiązków.
Badania do szpitala za nami. Hanka była mega dzielna, bardziej od rodziców i pań pielęgniarek. Jutro się meldujemy w izbie przyjęć, strach mówią ma wielkie oczy, ale w żołądku się mi zagnieździł i tak i tak ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz